Terminarz rozdziałów

Broadminded Island, rozdział 3, część 2 - DOSTĘPNA, dalsze rozdziały w przygotowaniu
Dzieje Emeraldy, rozdział 4 - w przygotowaniu

O.Z.S.M. Dywizja V (publikowana na blogu Blue Neko) - w przygotowaniu

Kolejne rozdziały w przygotowaniu :)

Nowa seria już wkrótce...

Nowa seria już wkrótce...

niedziela, 16 lutego 2020

Broadminded Island ~ Rozdział 2 (część I)

Broadminded Island:
Poznać


Rozdział 2: Ułuda codzienności (cz. I)

Kate stała na progu swojego domu, niezdolna się odezwać. Mimochodem zauważyła, że nie była jedyną osobą, którą zmroziło. Pozornie niewinne słowa ich siostry uderzyły również Amelie. Miała ona duże pojęcie o scenach śniących się młodszej dziewczynie, bez trudu zrozumiała więc jej obecny szok. Katherine była przekonana, że przestraszone wahanie blondwłosej nie mogło być jej wymysłem, nawet jeśli po chwili się opanowała. Doskonale wiedziała, co widzi. Większa część jej umysłu skupiła się jednak na Sybil.
- A, świetnie, świetnie, bardzo dziękuję za twoje zainteresowanie, Syb. Przypływ akurat był łagodny, bardzo odprężająca atmosfera o poranku – odpowiedziała po dłuższej chwili, zmuszając się do przybrania podobnie niedbałego tonu. Złośliwy uśmiech czarnowłosej, który zdążył zakwitnąć na jej twarzy w reakcji na milczenie sióstr, zgasł niczym gwałtownie zdmuchnięty płomień świecy. Kate nieco wbrew sobie poczuła sporą satysfakcję, nie minęło jednak wiele czasu, nim jej siostra odezwała się ponownie.
- To super, K a t e. Powinnaś się tym cieszyć, dopóki masz taką możliwość – rozmówczyni ze wściekłością odwróciła wzrok, wcześniej jednak dorzuciła zjadliwie te słowa. Uwagę w wymowie Sybil zwracał sposób, w jaki wymawiała imię bliźniaczki, ponieważ niemal zawsze zdawała się cedzić je przez zęby.
   Brązowowłosa zbladła, a w jej oczach pojawiły się iskry wściekłości. Niewiele myśląc, ruszyła do przodu w stronę brunetki... Powstrzymała ją jednak czyjaś ręka. Amelie.
- Spokojnie, Kate – wyszeptała jej stanowczo do ucha. Katherine doskonale rozpoznała ten ton, mimo że rzadko miała okazję go słyszeć. Był to Ton Prawdziwej Starszej Siostry. Nie zamierzała jednak się pod nim ugiąć.
- Do jasnej cholery, Am, przecież dobrze wiesz, że... ! - odszepnęła z oburzeniem. Sama nie do końca wiedziała, co chciała powiedzieć. Jednak wiedziała, że bliźniaczka usiłowała jej grozić! Nie mogła tak tego zostawić.
- Powiedziałam. Już dość. Nie dawaj jej tej satysfakcji... Nie zbliżaj się tam. Odpuść, Kate – odparła cicho blondynka, wciąż tym samym głosem, po czym lekko się odsunęła. Dzięki temu dziewczyna zobaczyła w końcu twarz Amelie i ujrzała, że w jej oczach również płonie ogień. Jednak lęk i pragnienie ochronienia rodziny były silniejsze. Ten widok wpłynął na brązowowłosą na tyle, że postanowiła posłuchać siostry. Zmusiła się do pozornego rozluźnienia.
- Ale nuda... - prychnęła Sybil pod nosem, dostrzegając brak szumnej odpowiedzi na swoją prowokację, zdawała się jednak jednocześnie dość zadowolona, że udało jej się wyprowadzić dziewczyny z równowagi.
  W tym momencie z kuchni wyszła ich matka.
- Kate! Na litość boską, gdzieś ty była... ! - wykrzyknęła doroślejsza wersja Amelie z takimi samymi blond włosami i zielonymi oczami. Przybiegła do swojej "zaginionej" córki i przytuliła ją bardzo mocno. - Katherine, nie masz pojęcia, jak się bałam... Nie powinnyście mi tego robić, żadna z was! Nigdy więcej mi tego nie rób, nigdy... ! - zdawało się, że kobieta chciała jeszcze coś dodać, jednak w ostatniej chwili powstrzymała się. Jej głos drżał z emocji i bardzo widocznym było, że z ledwością powstrzymywała płacz.
- Maamo... - odburknęła Kate, zmieszana. Nie potrafiła zrozumieć, skąd u jej matki tak paniczna reakcja. Na Boga, poszła tylko na spacer! Jak bardzo nadwrażliwym można być?! Z drugiej strony nie mogła odeprzeć wrażenia, że to dziwne zachowanie nie jest tak bezzasadne, jak mogło wydawać się na pozór.
  Dręczyło ją uczucie, iż wciąż brakuje tutaj najważniejszych informacji, dzięki którym mogłaby rozwiązać tę pokręconą zagadkę, w którą przemieniało się wszystko wokół niej. Dlaczego Sarah tak bardzo się bała? Ten strach widocznie się nasilał. Co go wywoływało? Jak długo to trwało? Jak temu zaradzić? O co tutaj chodzi? Błagam, myślała Kate, niech ktoś mi powie, o co tutaj chodzi...
***
   Wspólne śniadanie upływało im w milczeniu. Dziewczyny trzymały się na dystans od Sybil. Żadne kolejne słowa między nimi nie padły, mimo że czarnowłosa zdecydowanie wyglądała na skorą do negatywnej dyskusji. Matka wciąż była wytrącona z równowagi... Kate już od jakiegoś czasu wyglądało to na zaburzenia kompulsywne. Przyglądała się bacznie rodzicielce z zastanowieniem, za to Amelie z troską przyglądała się Kate. Atmosfera była naprawdę dziwna. Katherine miała ochotę unieść widelec w górę, spróbować ją przekroić i zobaczyć, co się stanie.
   Nadal nie wiedziała co myśleć. Jakże by miało być inaczej, w końcu nie posiadała informacji potrzebnych do zrozumienia czegokolwiek. Żadna z dziewczyn ich nie posiadała i tego Kate była pewna. Inaczej miała się sprawa z ich matką. Ona na pewno wiedziała coś
  Jak na dłoni trzymała wszystkie odpowiedzi. Odpowiedzi, którymi nie zamierzała się podzielić. To również było dla brązowowłosej jasne.
   Znała Sarah dobrze, była jej córką. Wiedziała więc, że nalegając może ją zranić, rozgniewać, przestraszyć, ale i tak nie wyciągnie z niej niczego... Jej widelec z rezygnacją opadł bezwładnie na talerz z brzękiem i pacnął w jajecznicę.
***
  Leżała wyciągnięta bezwładnie na łóżku z wzrokiem wbitym w sufit i słuchawkami w uszach.
- Ignorancja to twój nowy najlepszy przyjaciel, ignorancja to twój nowy najlepszy przyjaciel...! - śpiewała, pokrzykując szeptem do muzyki.
   Rozległo się pukanie do drzwi jej pokoju.
   No oczywiście, że tak.
- Właź – zawołała na głos, niechętnie przerywając swój trans szeptanego śpiewu, lecz nie zmieniła pozycji ani trochę. Wróciła do słów piosenki jeszcze nim Amelie zamknęła za sobą drzwi.
- Prawie nic nie zjadłaś – zaczęła blondwłosa z wahaniem.
- Zaskoczę cię, jakoś nie miałam apetytu – odrzekła Kate z pół ironicznym, pół smutnym uśmiechem, przerywając na chwilę tekst. Zaraz po skończeniu zdania płynnie wróciła do piosenki. Jej wypowiedzi były jedynie przerywnikiem dla obecnego zajęcia.
   Amelie patrzyła na nią w milczeniu.
- Nie jestem tym dzieciakiem z twoich wspomnień, teraz mogę sama się o siebie zatroszczyć – zaśpiewała głośniej, dźwięczniej. Potem umilkła, wciąż wgapiając się w sufit. Jej twarz przybrała jeszcze bardziej ponury wyraz.
- Ona tego nie rozumie, co nie? - mruknęła smutno, nawiązując do tekstu piosenki. Akurat ta fraza jej tam pasowała. Am milczała moment.
- Myślisz, że wie? - zapytała, powoli siadając obok niej na łóżku. W odpowiedzi Katherine jedynie spojrzała na nią z politowaniem.
- No tak – podsumowała cicho starsza siostra. Kate pokiwała głową.
- Gdyby nic nie wiedziała, nie bałaby się własnego cienia. Nie ignorowałaby tych wszystkich chorych rzeczy, które się tu dzieją. To nie jest tylko kwestia śmierci taty... - dodała, tak samo cicho.
- Co zrobimy? - szepnęła Amelie.
- Nie wiem – odszepnęła ledwo słyszalnie Katherine. Nie wiem, Am.
***
   Następnego dnia wyszykowały się rankiem do szkoły. Kate wyjątkowo zrobiła sobie makijaż. Po kolejnym koszmarze wyglądała okropnie. Zdawała się tracić całą energię przez senne majaki, jakby ją z niej wysysały.
   Zaraz przed wyjściem wszystkie trzy zakaszlały mocno, kładąc dłoń na gardle. Coś zadrapało je bardzo mocno, w tej samej sekundzie. Wychodząc, Kate natrafiła na przerażone spojrzenie swojej matki, a przerażenie to wynikało ze zrozumienia. Co jest tak bardzo złe, że się tak zachowujesz? - pomyślała. Po prostu w końcu nam powiedz. Zrób to do cholery. Zrób to.
- Zaraz po zajęciach wracajcie prosto do domu – nakazała Sarah, ze spuszczoną głową stojąc przy drzwiach. Amelie się zawahała.
- Hm, mamo, umówiłam się na dziś po szkole na ważne spotkanie z dziewczynami z drużyny...
- Prosto do domu – powtórzyła matka twardym głosem. Zamrugały zszokowane. Nawet Sybil rozszerzyła oczy ze zdumienia, a zazwyczaj przecież nic jej nie obchodziło. To było do mamy niepodobne.
- D-dobrze, mamo... - odparła po chwili wytrącona z równowagi Am. Wydawała się zastraszona i Katherine nie dziwiła jej się. Też się tak czuła.
***
 
 

 

 

2 komentarze:

  1. Czkałam cierpliwie ( chociaż nie wiedziałam czy jeszcze wrócisz ) na dalszy ciąg tej historii, z jednej strony to czekanie mnie cholernie nakręca bo uwielbiam to jak piszesz. Jednak wkurza mnie też to że ja chcę mieć już całość i to przeczytać.
    Zarąbiste.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: zajebiście jest mieć takiego fana jak Ty! Gdybym nie miała tu Ciebie, nie wiem czy bym w siebie choć odrobinę wierzyła 'xD
      Bardzo Ci więc dziękuję, dziękuję z całego serduszka! Nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy.
      Postaram się w końcu ogarnąć, nie odchodzić na tak długo i pisać po prostu regularnie. Mam nadzieję, że wtedy oczekiwanie nie będzie aż tak wkurzające xD I że mi się uda.

      Usuń

Zawsze czekam na Twoje opinie <3