Terminarz rozdziałów

Broadminded Island, rozdział 3, część 2 - DOSTĘPNA, dalsze rozdziały w przygotowaniu
Dzieje Emeraldy, rozdział 4 - w przygotowaniu

O.Z.S.M. Dywizja V (publikowana na blogu Blue Neko) - w przygotowaniu

Kolejne rozdziały w przygotowaniu :)

Nowa seria już wkrótce...

Nowa seria już wkrótce...

poniedziałek, 24 lutego 2020

Dzieje Emeraldy ~ Rozdział 3 (część I)

Dzieje Emeraldy
Rozdział 3: Ojciec (cz. I)


  Wróciwszy do zamku, przekradła się prędko do swej komnaty i wzięła za przebieranie w odświętną suknię, którą miała nosić na uczcie. W połowie jej wysiłków ku idealnemu ułożeniu fałd brokatu cicho zapukała Dorothy.
- Wejść – zawołała Kathryn, nie przerywając.
- Pani... - wyrwało się służącej markotnym głosem, gdy ujrzała przyodzianą królewnę. Na twarzy kobiety zagościł lekko zniechęcony grymas.
- Och, Dorothy, wiesz dobrze, iż odziewać się wolę sama. Z tobą nie ma to związku... Ojcu memu bym cię pochwalić mogła nawet, jednak ceni on me opinie tak ogromnie, iż pewnie natychmiast ukarać by cię rozkazał – odrzekła natychmiast dziewczyna. Zachowała neutralny ton, jednak jej zielone, odziedziczone po matce oczy zdradzały troskę. Nie chciała zranić uczuć służki.
  W końcu zasiadła przy toaletce i wpatrzyła się w lustro.
- Możesz mnie uczesać – stwierdziła prosto, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem dwórki. Kathryn rzadko pozwalała wyręczyć ją w czesaniu. Zazwyczaj zdarzało się to gdy się spieszyła, była zmęczona lub chciała w jakiś sposób nagrodzić służącą. Dorothy uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście, Wasza Wysokość!
  Wyczesała delikatnie włosy królewskiej córki, uśmiechając się serdecznie. Wydawała się szczerze cieszyć powierzoną jej czynnością.
  Kasztanowy kolor włosów Kathryn również przypominał zmarłą królową, lecz nie można było jednoznacznie stwierdzić, czy w istocie od niej pochodził. Król Gerald także miał podobny odcień nim posiwiał niemal zupełnie... Ach, ojciec. Dziedziczka tronu nie mogła powstrzymać ponurości na myśl o nim. Jej ojciec...
  W każdym razie naturalna faktura włosów królewny zdawała się stanowić poniekąd mieszankę obojga rodziców. Podczas gdy włosy króla były dość proste, a głowę Aldany zawsze pokrywały mocne, gęste loki, Kathryn miała naturalne zdecydowane fale, które miejscami również przeistaczały się w delikatniejsze loki.
  Dziewczyna poczuła pokusę, aby zapytać towarzyszkę o jej wspomnienia związane z królową, jednak powstrzymała się momentalnie. Królowa Aldana była tematem tabu na całym dworze. Rozmawiano o niej często po kątach, jednak każdy, kto chciał zachować swą głowę przytwierdzoną do szyi pilnował, aby owe konwersacje w żaden sposób nie dotarły do uszu króla.
  Dorothy zakończyła czesanie półelfki, więc odłożyła szczotkę, wygładziła jej bogatą suknię i włożyła na głowę królewny bogato zdobiony, ciężki wieczorny diadem. Zaraz potem razem wyszły z komnat i udały się do jednej z najbogatszych sal na zamku.
  Kathyn nie lubiła ciężkich koron. Uważała je za przesadzone i niefunkcjonalne, jednak taka moda panowała w jej kraju... Osobiście za symbol rangi wystarczyłyby jej lekkie, delikatne diademy elfickie Aldany. Jedyny, który zdołała zachować spoczywał ukryty za deskami zdobionej boazerii w jej komnacie, gdyż nikt na dworze nie mógł dowiedzieć się, iż go posiada.
- Ach, oto moja córka – powiedział król ponurym głosem, wskazując na nią dłonią, gdy para ciężkich drzwi do pełnej przepychu sali otworzyła się z trzaskiem. Półelfka zastanawiała się czy jako jedyna wyraźnie słyszała odpychające zniechęcenie w głosie ojca za każdym razem, kiedy wypowiadał słowa "moja córka", czy też po prostu każdy to ignorował. Pomimo świadomości przyrodzonej głupoty większości ludzi (szczególnie wśród arystokracji), podejrzewała drugą ewentualność. Tymczasem dygnęła grzecznie, unosząc rąbki sukni i skłaniając głowę tak, by nie zrzucić z siebie korony. Była to dla niej zawsze trudna czynność. Błyskotka wydawała się stworzona, aby spaść i potoczyć się z brzękiem po podłodze. Przypuszczała, że można by nią nawet rzucać i w ten oto sposób opracować nową dyscyplinę sportową na turnieje. Coś na kształt rzutu dyskiem.
  Z nieporuszonym wyrazem twarzy usiadła przy długim stole u boku Archera. Zewsząd dobiegły ją pozdrowienia, na które odpowiedziała grzecznie z serdecznym uśmiechem. Narzeczony nie odezwał się ani słowem i starał się omijać ją wzrokiem.
- Witaj, mój ukochany. Jakaż to radość cię widzieć – odpowiedziała miękkim głosem, pokonując pragnienie odpowiedzi tym samym zachowaniem. Niezrażona jego uporem spojrzała na niego, uśmiechając się z czułością. Uwagi biesiadników nie umknęło zachowanie księcia. Cóż on wyprawiał?
  W tym samym czasie podano gęsi w gęstym sosie żurawinowym. Stojąca za swą panią Dorothy odeszła na chwilę, aby pomóc kuchennym w serwowaniu dań i wina.
- Olśniewająca Emeraldo! Jak zwykle wyglądasz niczym najdroższy szmaragd! - podjął z zachwytem drugi sąsiad dziewczyny przy stole, siedzący po jej lewej stronie.
- Tyś natomiast jest jako zwykle szarmancki, kochany baronie – odparła z delikatnym śmiechem, zwracając tułów ku mężczyźnie w podobnym królowi wieku. Zarówno wśród dworzan, jak i poddanych w całej krainie znana była jako królewna Emeralda. Przydomek ten pochodził od szmaragdu, który przywodziły na myśl oczy Kathryn oraz jej upodobanie do zieleni. Inny wariant owego przydomku stanowił tytuł Szmaragdowa Pani, który za życia nosiła matka, a obecnie ona sama. Wiadomym było, że to tytuł nadany przez ludność na pamiątkę pięknej królowej, lecz o tym nie mówiło się głośno. Król nienawidził tego nazwania. Próbował je zresztą ukrócić, jednak przylgnęło tak mocno, iż w istocie nic nie mógł uczynić.
- Szczera to prawda, królewno! - zapewnił solennie rozmówca. - Być może twój luby tego nie dostrzega, jednak zapewniam, że jest odosobniony w tej materii – wyłożył, mrugając filuternie do Kathryn. Spięła się ledwo widocznie na wzmiankę o Archerze, lecz zaśmiała się jeszcze głośniej, delikatniejszym tonem.
- Dziękuję ci z serca całego! Ogromniem jest rada twym słowom – odrzekła ciepło, jakby nic się nie stało. Wpadło jej na myśl, aby wytłumaczyć narzeczonego nieudanym polowaniem, jednak jego wyraźne wytrącenie z równowagi podpowiedziało kasztanowowłosej, iż sam zainteresowany może zniweczyć jej wysiłki i rozpocząć przez to publicznie kłótnię. Nie ufała dziś ogładzie księcia, postanowiła więc milczeć. Uda, iż zachowanie przyjaciela jej nie przeszkadza i jest całkowicie wtajemniczona w jego powody, a tymczasem on niech się z niego wytłumaczy, jeśli i jak zechce.
***
 
 

Inni przeczytali także: 

      ❧ Dzieje Emeraldy ~ Rozdział 3 (część II)

      ❧ Broadminded Island ~ Prolog

 
 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zawsze czekam na Twoje opinie <3